









I tak – w poczuciu głębokiego humanizm i oczywistego przesłania, że niezbywalną wartością wychowawczą jest indywidualność dziecka, jego odczuwanie, rozumienie świata i jego przeżywanie, weszliśmy w XX stulecie. Byliśmy świadkami rozkwitu pedagogiki humanistycznej, pedagogiki „wolności i praw dziecka” i Nowego Wychowania. Humanistyczne nurty w pedagogice XX wieku opowiadające się po stronie dziecka, jego godności i prawa do pełnego osobowego rozwoju, zdecydowanie odrzucały przymus i manipulację w wychowaniu. Pedagogika i pedagogia Nowego Wychowania skupiając zwolenników różnych koncepcji i kierunków przekonanych, że dziecko powinno być podmiotem oddziaływań wychowawczych, że ważny jest jego rozwój psychiczny, jego potrzeby, zainteresowania i uzdolnienia - otworzyła nową płaszczyznę do podejmowania działań w celu wyzwalania potencjału twórczego dzieci i młodzieży.
Przypomnijmy, że ten radykalny zwrot ku najbardziej wpływowym nurtom myśli humanistycznej miał swój początek w pedagogice i filozofii Jeana Jacquesa Rousseau, propagatora uczenia „sztuki życia”, twórcy koncepcji wychowania naturalnego, który ideę wolności uznał za najważniejszą w rozwoju człowieka. Rousseau pragnął rozwijać w każdym człowieku przede wszystkim nieskazitelne moralnie „człowieczeństwo” w myśl zasady, że:
[…]wszyscy ludzie są równi, a powszechnym ich powołaniem jest stan człowieczeństwa […]. Żyć – oto zawód, którego ich chcę nauczyć. Wychodząc z mych rąk, nie będzie on (Emil), przyznaję, ani urzędnikiem, ani żołnierzem, ani księdzem, będzie najpierw człowiekiem […]. Dlatego wychowanie musi być zgodne z naturą dziecka, swobodne i wolne[...]2.
Rousseau koncentrując uwagę na dziecku i jego potrzebach uznał dzieciństwo jako szczególnie ważny etap w życiu człowieka. I od tego czasu w stosunku dorosłych do dzieci pojawiły się dwie orientacje: naturalistyczna, poszukująca racjonalnego i ciepłego porozumienia miedzy dzieckiem i dorosłym i dyrektywna - zorientowana na podporządkowanie. Obie orientacje przetrwały do dziś, obie mają swoich zwolenników i dysponują odmiennymi środkami w wychowawczym postępowaniu.
Pedagogiczna myśl na temat wychowania ewoluowała i stała się przyczynkiem do kolejnych wyzwań w obronie najmłodszych.
Drogę pierwszą otworzył progresywizm Johna Dewey’a jako wyraz niezadowolenia przeciwko tradycyjnej szkole i jej jednostronnemu racjonalizmowi. Pedagogika i pedagogia Nowego Wychowania skupiały przedstawicieli różnych koncepcji i kierunków, których łączyło jedno – szeroko pojęty rozwój społeczny i emocjonalny dziecka (także: Éduard Claparède , Maria Montessori, Adolf Ferrière, Gregor Kerschensteiner, Helen Parkhurst, Bertrand Russel, Aleksander Sutherland Neill, Rudolf Steiner, Celestyn Freinet i in.).
Z kolei droga druga (ostatnie dziesięciolecia XX wieku) - opierająca się na filozofii hermeneutycznej Jürgena Habermasa, Hansa Georga Gadamera, Paula Ricoeura - poszukiwała nowej „racjonalności”. Należy podkreślić, że główne założenia tej filozofii pobudziły do działania ruchy kontestacyjne i hippisowskie propagujące filozofię życia odmienną od powszechnie przyjętej - psychoterapię, filozofię Wschodu, feminizm, określane jako New Age - przyciągały również wielu wrażliwych, bezideowych młodych ludzi nie znajdujących zrozumienia w otaczającej ich rzeczywistości, w tym, w rodzinie.
W przeszłości rózga była symbolem władzy pedagoga, a zgodnie z maksymą komediopisarza Menandra: „Kto nie brał kijów, nie otrzymał wychowania”. Z kolei Arystoteles uważał, że wychowanie to rzecz poważna i musi się w nim mieszać przykrość z przyjemnością3. Szkoła dziewiętnastowieczna też nie była wolna od tego typu praktyk. Często nauczyciel niezadowolenie swoje „komunikował” uczniowi rózgą, kijem lub karcerem. Dla przykładu - wyjątkową skrupulatnością wykazał się jeden z niemieckich pedagogów, który w ciągu swojej ponad pięćdziesięcioletniej pracy zawodowej zanotował 1 175 250 uderzeń kijem, rózgą, linijką i ręką;1 115 800 uderzeń po głowie (katechizmem);18 200 policzków i targania za uszy oraz 8 082 kary klęczenia lub trzymania pręta w podniesionych rękach4.
Pojawienie się nowych technologii wyraźnie odmieniło sytuację życiową dzieci i młodzieży – oni funkcjonują w innym niż dawniej kontekście społeczno-kulturowym. Często słyszymy, że „Oni” nie korzystają z sieci, ale w niej i z nią żyją – to jest ich dom i w odróżnieniu od starszych, ten rodzaj niewidzialnej technologii nie jest dla nich problemem wzbudzającym emocje lecz ulubionym narzędziem komunikacji. Mówi się o nich „wojownicy klawiatury” czy „anonimowi mędrcy internetu”. To „pokolenie pochylonych głów”5 - tak mówi o nich socjolog Maciej Dębski, założyciel Fundacji Dbam o Mój Z@sięg. W miejscach publicznych zawsze ze smartfonem pod ręką i coś piszą. Doskonale są zorientowani w internecie, ale tuż obok niekoniecznie. Wycofani, małomówni, labilni emocjonalnie. Bez konkretnych planów, ambicji i motywacji do działania. Drażliwi z symptomami e-uzależnienia. Dorastanie z internetem i w internecie, daje im poczucie swobody i wolności, tam nikt ich nie poucza, nie krytykuje i nie wymaga. Balansując na granicy dwóch światów – offline i online – stojąc przed dylematem - „ja realne” czy „ja idealne”- wybierają idealne, pozbawione niedoskonałości, w otoczeniu przyjaciół, którzy ich lubią, dobrze oceniają i nie krytykują.
„Zanurzenie” w sieci – bez umiaru, bez kontroli dorosłych – sprzyja relatywizmowi poznawczemu, moralnemu i ślepemu naśladownictwu oraz zagubieniu i poczuciu utraty rzeczywistości. Zagubieni są również rodzice – albo pozwalają swoim dzieciom na wszystko: wychodzić z domu bez pozwolenia, spędzać czas poza nim - albo wymagają bezwzględnego posłuszeństwa. Karzą często i dotkliwie, a wszelką surowość usprawiedliwiają troską o bezpieczeństwo dziecka. Ale młody człowiek potrafi obejść każdy zakaz, umowę, wykorzystując ich nieświadomość. Rodzice nie są demiurgami, robią co mogą.
I dlatego, nietrudno nie zgodzić się z tezą, że problemem współczesnego wychowania jest pogłębiająca się dualność dwóch podmiotów – wychowującego i wychowywanego, bowiem działania tego pierwszego napotykają dziś na przeszkody związane m.in. z dezintegracją i integracją tożsamości młodych ludzi w sferze wartości i stylu życia. W związku z tym, nasuwają się pytania: Jak okiełznać ich wybryki zagrażające powszechnie przyjętemu ładowi i porządkowi społecznemu ? Jak wychowywać, żeby wychować ? …
Eliminować, likwidować, wyrzucać, nie wpuszczać, pozostawiać za bramą, zamykać, izolować, odosobniać, wykluczać, separować, oddzielać, karać, skazywać ? → riposta ze strony młodych będzie jest prosta:
• przestańcie nam wmawiać, że …
• nie róbcie z nas dzieci, wiemy kim jesteśmy,
• nie psujcie nas,
• nie kontrolujcie nas bez przerwy,
• nie trujcie,
• nie ośmieszajcie,
• nie uszczęśliwiajcie na siłę, spoko, wyluzujcie..
A im częściej mówimy:
• wiem jak pokierować twoim życiem,
• musisz mnie słuchać, bo ja cię utrzymuję, daję ci szansę, abyś żył tak jak ja nie mogłem,
• co ty możesz wiedzieć o życiu,
• w życiu trzeba umieć się ustawić (dobrze ustawić),
• to nic, że mnie często nie ma w domu, ale dam ci radę…,
• ciągle jesteś dzieckiem – odpowiadam za ciebie,
• ja w twoim wieku …,
• zobacz, ona tak pięknie tańczy, a ty poruszasz się jak słoń w sklepie porcelany …
tym większych doznamy porażek. To po prostu nie „działa”, cel wychowawczy będzie odwrotny od zamierzonego. Wyrazem tego będzie, opór, przekora i bunt.
Kiedy nadchodzi taki czas, kiedy kończy się dzieciństwo i zaczyna etap młodzieńczy, dorastanie, młody człowiek wszystko zaczyna postrzegać inaczej. Poszukuje własnego „ja”. Jego czas jest wypełniony (po brzegi) nadzieją i marzeniami. Obserwowana podatność na negatywne zjawiska, silna potrzeba afirmacji ze strony otoczenia znaczącego i nietolerancja wobec innych sprawiają, że staje się on chwiejny emocjonalnie, opryskliwy i zły nawet na samego siebie. Etap ten nie bez powodu jest nazywany etapem buntu przeciw nakazom i negacją ich racjonalności. Młody człowiek nie znajdując zrozumienia w otoczeniu, robi wszystko na przekór. W związku z tym każda inicjatywa wychowawcza powinna uwzględniać opór jaki stawiać może młody człowiek, gdy ingeruje się w jego sposób życia, uznawane wartości czy sposoby pracy. I tutaj należy podkreślić, że warunkiem koniecznym skutecznych oddziaływań wychowawczych, na tym etapie, jest zrozumienie motywów jego postępowania, co z kolei wymaga rzetelnej wiedzy w zakresie prawidłowości związanych z doświadczaniem kryzysów rozwojowych czyli sytuacji psychicznych obserwowanych wówczas, gdy pojawiają się problemy przekraczające możliwości adaptacyjne młodego człowieka.
We współczesnym anomijnym społeczeństwie konformizm - obok – wycofywania się, buntu i inercji – jest jedną z wielu dróg adaptacji młodych ludzi. A poszukiwanie własnej drogi, o czym wspomniano wcześniej, nie jest łatwe, wymaga bowiem ustawicznego dokonywania wyborów pomiędzy sprzecznymi niejednokrotnie wartościami. Poszukiwanie nowej filozofii życia bywa często skazane na porażkę. Dlatego proces socjalizacji dzisiaj polega chyba wyłącznie na adaptacji do zastanej rzeczywistości, na znalezieniu w niej pewnego, wygodnego, poziomu. Dawniej młody człowiek znał swoje miejsce w hierarchii społecznej a dziś utożsamia się z grupą nieformalną, w niej szuka i często odnajduje poczucie bezpieczeństwa i zrozumienie.
Młodzież zawsze była inna niż dorośli – inna, ale nie obca. I zawsze budziła niepokój i zawsze surowo ją oceniano za zachowanie odbiegające od powszechnie przyjętych norm, za ubiór, za język. Dziś żyją w poczuciu wolności, jaką stworzyły nowe technologie. A jeszcze niedawno w szkole kontestowali niebieski mundurek z tarczą na rękawie i berecik, by pokazać inne oblicze – kolczyk w uchu, kolczyk w pępku, kolczyk na języku i tatuaż. Ważne było/jest to, co „odlotowe”. W ten sposób wnieśli – nie tyko do szkoły - elementy inne od dotychczasowych, a wraz z nimi trochę aksjologicznego zamętu, przysparzającego problemy wychowawcze rodzicom i nauczycielom. Sięganie po półśrodki niczego nie zmieniło. Czy i co wówczas umknęło spod kontroli ? - w imię dobra wychowanka „pogoń” za nim trwa, ale dokąd pogoń ta prowadzi?6 …
Konkluzja
Dziś, kiedy tradycyjne więzi międzypokoleniowe są kruche a relacje między rodzicami i dziećmi osłabły, przekazywaniem wartości i praktycznej mądrości zajmuje się szeroko pojęta popkultura. Dorośli coraz mniej rozumieją - a może nie chcą zrozumieć - zachowań młodzieży, której wartości, kryteria działania oraz język są im obce. I dlatego wszelkie próby znalezienia jakichś prawidłowości czy reguł zawodzą. Zatem …
Czy klamrą spinającą problem poszukiwania „złotego środka” w wychowaniu mogą być słowa wypowiedziane, kilkanaście lat temu, przez norweską socjolog An Magritt Jensen7, że
„ […] formuła pajdocentryzmu mocno została zachwiana, ponieważ nowocześni rodzice potrzebują dzieci, które nie potrzebują rodziców […]”.
Wychowanie jest sztuką, trudną sztuką wydobywania tego, co w podmiocie wychowywanym jest ukryte. Człowiek jest istotą szlachetną ale/i kruchą. Ponadto - nigdy nie możemy mieć pewności czy i w jakim stopniu oddziaływania wychowawcze i zaaprobowane przez wychowanka zasady i postawy pozostaną w nim na zawsze. W wychowaniu doświadczamy problemów subtelnych i złożonych, dlatego trudno rozstrzygać i trudno wartościować. Pytania o drogi wychowania zostają otwarte, bowiem refleksja o wychowaniu, o czym już wcześniej wspomniano, oscylowała i oscyluje między zwątpieniem a nadzieją. Jedynie doświadczenie nam podpowiada – umiar - zwany zasadą „złotego środka”8.
Bibliografia:
Jensen A.M., Parenthood and childhood in the Scandinavian countries:challenges of Responsibility, 1998.
Kot S., Historia wychowania, t. I, Warszawa 1996.
Kunowski S., Podstawy współczesnej pedagogiki, Warszawa 1993.
Piątkowska B., (red.), Złożona przestrzeń życia współczesnego człowieka – złożona realność wychowania, w: Czas na wychowanie, t. 3, Wałbrzych 2013.
Rousseau J.J., Emil czyli o wychowaniu, Polska Biblioteka Internetowa –
Święchowicz M., Pokolenie, „Newsweek”, 29.01- 4.02.2018.