









Koty mają sposoby, by być tu od zawsze, nawet jeśli dopiero co się pojawiły. Poruszają się we własnym, osobistym rytmie czasu. Zachowują się tak, jakby ludzki świat był tym, w którym akurat przypadkiem się zatrzymały w drodze do czegoś, być może o wiele ciekawszego.
(T. Pratchett Kot w stanie czystym)
Oscar Wilde powiedział, że Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los. Ponieważ zaliczam się do tej pierwszej grupy, z góry uprzedzam, iż artykuł będzie tendencyjny. Mam jednak bardzo poważne umocowanie i wytłumaczenie dla podniesienia mruczka do rangi tematu wiodącego, ponieważ 17 lutego obchodzony był Światowy Dzień Kota, a historia pokazuje, że książki i koty były i są sobie bardzo bliskie.
Za największego wśród pisarzy orędownika tych cudownych zwierząt można chyba uznać Ernesta Hemingwaya. W jego domu na Florydzie mieszkało bowiem ponad… czterdzieści kotów! I żona. Ale to ukochanym czworonogom zapisał ów dom w testamencie. Bohumil Hrabal zimą jeździł codziennie do swojej posiadłości w Kersku (prawie pięćdziesiąt kilometrów od Pragi w jedną stronę), żeby nakarmić przebywające tam stado kotów. Kochał je miłością głęboką, metafizyczną wręcz, choć był to związek pełen bólu i wewnętrznej udręki. Jak pisał: Zbawiony zostanę tylko dzięki miłości do kocurów… Charles Bukowski także widział w nich odgadnioną tajemnicę życia i śmierci, pisząc: Są zbawicielami. Im więcej masz kotów, tym dłużej żyjesz. Jeżeli masz sto kotów, będziesz żył dziesięć razy dłużej, niż gdybyś miał dziesięć. Któregoś dnia zostanie to odkryte, a wtedy ludzie będą mieli po tysiąc kotów i będą żyli wiecznie.
Przykładów nazwisk ze świata literatury – pisarzy i poetów równie wielkich jak ich miłość do kotów, można by mnożyć bez końca. O ich prywatnych „związkach”, o mruczkach jako bohaterach książek nie tylko artykuł, ale całą antologię trzeba by napisać. I warto. Dziś skromnie, ale za to jednoznacznie sympatycznie chciałam pokazać Państwu jeszcze inny przykład udanego mariażu tych cudownych stworzeń i książek właśnie. A rzecz dotyczy pewnej niezwykłej księgarni.
W czerwcu 2021 r. w Aix-en-Provence (Francja) została otwarta pierwsza w kraju księgarnia z kotami. Dosłownie – z kotami. „Mon Chat Pitre” (www.monchatpitre.com/librairie/ssh-9282) powstała z miłości i do książek, i do tych futrzaków. Z przekonania Solène Chavanne – dziennikarki specjalizującej się w tematyce zwierząt, że kot jest przyjacielem pisarza, ale także przyjacielem czytelnika, a połączenie tych światów może przynieść wiele korzyści dla wszystkich. I rzeczywiście księgarnia w krótkim czasie zyskała sławę w całej Francji, nagłaśniając najważniejszą misję – popularyzację adopcji porzuconych kotów przebywających w schroniskach. Siedmiu przecudnej urody mieszkańców księgarni ma w nich dożywotni „etat”, jednak w licznych postach na profilu facebookowym i akcjach dziejących się w „Mon Chat Pitre” księgarnia pomaga konkretnym kotom znaleźć dom.
Oczywiście sklep to nie fundacja, zatem sama sprzedaż książek jest również ważna. W tej 130-metrowej przestrzeni wszystko pomyślane zostało tak, aby i literatura, i łaszący się wąsacz, i czytelnik-klient czuli się w swoim towarzystwie znakomicie! Poza półkami z ok. 12 000 pozycji z różnych gatunków (w tym mang, z wyróżnieniem tych o kotach) w księgarni znajdziemy specjalny kącik dla dzieci do oglądania książeczek i „kototerapii”, małe patio do czytania, picia kawy i wygrzewania się w słońcu (korzystają ludzie i zwierzęta), a także cichy pokoik tylko dla dachowców. Według Solène Chavanne w takim klimacie i otoczeniu bardzo szybko tworzą się więzi międzyludzkie i ludzko-kocie. Wszyscy czują się tam doskonale, z mruczkiem i książką na kolanach rozmawiają o literaturze, życiu… No i kupują książki. Zaplanowano już otwarcie kolejnych takich księgarni ronron (dosłownie: mruczących) w Lyonie i Bordeaux.
Zapraszam do obejrzenia choć kilku zdjęć z galerii na: www.facebook.com/profile.php?id=100064251181396&sk=photos. Jestem przekonana, że każdego chwycą za serce. A wraz z tym wrażeniem pozostanie w czytelnikach ważne przesłanie: warto czytać, warto kochać, warto adoptować.
Zaczęłam od Partchetta, to i wypada nim skończyć. Nie znam zresztą w literaturze lepszego cytatu oddającego porażającą potęgę i sens istnienia kotów na świecie.
– Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
(Terry Pratchett, Czarodzicielstwo)