Damian Drzazga
Dział Wspomagania Procesów Bibliotecznych WBP w Opolu


Prasówka z przeszłości: „Bibliotekarstwo jako powód sporu rodzinnego”


Ostatni dostępny mi numer „Nowin Codziennych” z 1922 roku wydany był 3 września. Po kilku miesiącach zmianie uległ redaktor odpowiedzialny. Figuruje tam Augustyn Kośny, ważny polski działacz społeczny i polityczny, którego imieniem została nazwana jedna z ulic współczesnego Opola.


Augustyn Kośny
Źródło: Ludzie spod znaku Rodła: biografie działaczy Związku Polaków w Niemczech na Śląsku Opolskim. t. 1.

Do ciekawych, choć z perspektywy współczesnego człowieka mrożących krew w żyłach, wydarzeń doszło 1 sierpnia w Berlinie. Bank Rzeszy nie wydał w dostatecznej ilości pieniędzy, które miały być rozdysponowane pomiędzy poszczególne, pomniejsze berlińskie banki. Placówki w związku z tym nie miały odpowiedniej ilości gotówki, zainteresowani wypłaceniem środków nie mogli więc otrzymać należnych im kwot. Jak opisuje gazeta, w bankach doszło w związku z tym do przykrych scen. Niestety, „pin i zielony” wtedy jeszcze nie działały…

Współcześnie często słyszymy o napięciach na linii politycznej Turcja–Grecja. „Nowiny Codzienne” w 1922 roku również donosiły o konfliktach pomiędzy tymi dwoma państwami. Wtedy jednak problem był dużo bardziej poważny, na wrzesień 1922 roku przypadał schyłek grecko-tureckiej wojny, która wybuchła trzy lata wcześniej. Ogólne informacje dotyczące wojska i konfliktów zbrojnych w tym właśnie numerze „Nowin” wyróżniają się dla mnie szczególnie. Wspomniane są bowiem również operacje wojskowe w regionie miasta Melilla – była to część wojny, która toczyła się pomiędzy Hiszpanią, a plemionami Berberów połączonymi w tzw. Republikę Rifu (obecnie północne Maroko). W okolicy miejscowości Brownsville (obecnie pogranicze USA i Meksyku) także zarejestrowano napięcia. Gazeta donosi, że uzbrojone grupy rewolucjonistów pod dowództwem zbuntowanych generałów zapowiedziały obalenie ówczesnego meksykańskiego prezydenta Álvaro Obregóna. Na koniec informacja z Japonii: na południowo-zachodnim wybrzeżu Kamczatki zatonął krążownik „Niitaka”, uderzył w niego silny tajfun. Siła wiatru zepchnęła go na pobliskie skały, poważnie uszkodziła i przewróciła. Późniejsza ekspedycja japońska stwierdziła, że statek nie nadaje się już do naprawy i wysadziła jego resztki. Na pamiątkę tego wydarzenia postawiono betonowy obelisk z fragmentem masztu zniszczonego okrętu. W katastrofie zginęły 284 osoby, a kapitan, który miał przeżyć wydarzenie, według rosyjskich źródeł popełnił seppuku (rytualne japońskie samobójstwo).


Krążownik „Niitaka” w 1918 roku. Źródło: wikimedia commons / Mikasa Memorial Museum, Yokosuka.

Dla kontrastu do tych brutalnych wydarzeń spieszę również donieść, że we wrześniowym numerze „Nowin Codziennych” znalazł się fragment krótkiej noweli Elizy Orzeszkowej Czy pamiętasz? Opowiada ona o losach mężczyzny, który mimo już dojrzałego wieku, dobrej posady, bogatego mieszkania i dobrego zdrowia wciąż nie ma żony. Bohater zastanawia się nad swoim życiem i popełnionymi na przestrzeni lat błędami.

Cuda natury w Opolu. Przy dawnym Karls Platz 4 (obecnie ul. Sienkiewicza 2) przed gospodą „Zum Russischen Kaiser” (Pod Rosyjskim Carem) ponownie zakwitł kasztanowiec, tym samym równolegle do kwitnących kwiatów na drzewie można było podziwiać dojrzałe kasztany.

Gliwice:
Pewien kupczyk z Bytomia skradł swemu pracodawcy 250 marek. Ujęto go w Hamburgu. Podczas transportu do Bytomia usiłował popełnić samobójstwo. W pobliżu Łabęd wszedł do wychodka i zadał sobie nożem 5 ciężkich ran. W niebezpiecznym stanie umieszczono go w lecznicy miejskiej.

Bobrek (obecnie dzielnica Bytomia):
W biurze huty Julii ukradziono maszynę do pisania marki Stoewer. Złodziej uszedł z zdobyczą bez pozostawiania śladu.

Laurahuta (obecnie Siemianowice Śląskie):
Szewc Franciszek Malina, liczący przeszło 50 lat życia, powiesił się na pasku. Sąsiedzi opowiadają iż Malina popełnił samobójstwo w stanie nietrzeźwym. Co spowodowało samobójstwo nikt nie może powiedzieć.

W „Nowinach Codziennych” barwnie opisana została także ciekawostka obyczajowa z kraju kwitnącej wiśni – na szczęście z happy endem. Redakcja dotarła do zagranicznego wywiadu, w którym pewna Japonka żaliła się, iż kobiety w Japonii nie mają łatwego życia. Twierdziła, że skrajnie błędne jest często przez nią spotykane wyobrażenie japońskiej kobiety jako spokojnej i szczęśliwej osoby, przyodzianej w kimono, schowanej w niewielkim domku i mieszkającej wśród lakierowanych mebli. Kobiety w jej rodzinnym kraju mają przede wszystkim utrudniony dostęp do uczelni wyższych, jedynym przewidzianym dla nich zawodem jest nauczycielka – każda inna profesja wymagająca pobierania dalszej nauki uznawana jest wręcz za niemoralną. Hana Kato zaznaczała, że poglądy te są mocno zakorzenione w umysłach zarówno mężczyzn – którzy kobietami pogardzają i uważają za coś niedokończonego – jak i samych kobiet. Przykładowo wybór męża odbywa się na podstawie przedstawieniu dziewczynie kilku zdjęć potencjalnych kandydatów, z których wybiera jednego. Dla formalności spotyka się z nim raz czy dwa, jednak wyjścia za mąż oczekuje się już nawet po tygodniu od pierwszej „randki”. Kością niezgody w rodzinie panny Kato była jej nieprzyzwoita chciwość wiedzy. Hana chciała bowiem zostać bibliotekarką, matka jej z tego tytułu wpadła w rozpacz, zamknięto przed nią drzwi domu rodzinnego, a ją samą wyklęto, twierdząc, że sprowadza srom na całą rodzinę. Aby przeżyć przez pewien czas, Hana nauczała w niewielkiej szkole, by móc zarobić na swe podstawowe utrzymanie. Z czasem jednak rodzice postanowili zmienić swój stosunek do córki i jej życiowych planów. Rodzina pojednała się, a panna Kato uzyskała zgodę na wyjazd na upragnione studia bibliotekarskie do Ameryki. Aż chce się dopisać – doceniajcie bibliotekarzy!

W numerze tym pojawia się również kilka interesujących reklam.

S. Benger poleca swój dom mód, przy ulicy Krakowskiej 21. Zapraszani są nowożeńcy, a także inne osoby pragnące eleganckich ubrań. Obecnie, według moich ustaleń, powinna to być kamienica, w której mieści się restauracja „Starówka”.

Pod adresem Krakowska 40 mieścił się skład maszyn, w którym można było kupić najlepsze centryfugi na świecie. Adres ten to przede wszystkim Hotel Deutsches Haus, patrząc jednak na mapę, można zauważyć, że był to rozległy budynek i znajdowało się tam wiele różnych lokali.


Po lewej ul. Krakowska 40 na początku XX wieku. Źródło: Opolska Biblioteka Cyfrowa (sygn. 6019), po prawej ten sam adres współcześnie. Źródło: Mapy Google

Jerzy Jurczyk z kolei pozwala sobie na zareklamowanie swojego sklepu z zegarkami oraz innymi wyrobami ze złota i srebra. Dobrze zaopatrzony skład mieścił się na Placu Wilhelma 15, czyli obecnym Placu Kopernika również pod numerem 15. Jest to mała, acz śliczna kamieniczka z kolekturą Lotto.


Reklamy z „Nowin Codziennych”, 3 września 1922.
                                                              

"Bibliotekarz Opolski" jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0 Polska